Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czarna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czarna. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Trzej Królowie na rowerach choć było Siedmiu Wspaniałych i Rodzynka.

 Zbiórka o 11 - nie jest źle, można się wyspać. Luk na termometr - nie jest źle, w zasadzie nawet jest dobrze -  ledwie dwie kreseczki poniżej cienkiej czerwonej linii, a pewnie potem się rozciepli. Padać nie pada, gołoledzi nie ma - czyli idealne warunki na rower! Nieprawdaż ?! Pewnie jak by idealne nie były, to i tak byśmy pojechali...

Ruszamy z Placu Kazimierza - jak wyremontują Rynek, to pewnie będziemy się zbierać tam, choć i tu jest fajnie! Dobre miejsce - dla wszystkich podobnie daleko - innych zbieramy po drodze, poza tym lokacja jest unikatowa i nie ma mowy o pomyłce.

No więc ruszamy.


Zobacz trasę w Traseo

Jak zwykle, nie ma lekko, jak zwykle bocznymi ścieżkami, jak by asfalt pomimo lekkiego mrozu parzył w opony, jak zwykle z werwą i entuzjazmem! Jak zwykle w gronie świetnych ludzi! 

 Siedmiu Wspaniałych i Rodzynka (urocza rodzynka) 

 Miejscami zima jakoś się trzyma

 leśna kopalnia piachu - myślę że silnie nielegalna (albo to prywatny lasek) obecnie wykorzystywana przez crossowców. 

 polami

 Leśne spotkanie. 

 Potok Chotowski - ale tak daleko od Chotowej że nie wiem czy w tym miejscu zachowuje swoją nazwę u lokalsów.

 kolejne rozjazdy. 

 Kierunkowskaz do Pietro Party
 I sam lokal.

A przed obiadem i kawą
 Chwila zabawy na jednej z niesamowitych maszyn, które Właściciel udostępnił swym gościom. 

 Napiszę tak - Rozpędzić to cudo wymaga nieco wysiłku, zahamować, to już wyczyn, skręcić, wyzwanie - ale wysiąść! O tak wysiąść to sport ekstremalny! Uwierzcie na słowo i nie próbujcie ;) 
A tu już wewnątrz, czekamy na obiadek, zamawiamy kawę i napoje... fajnie jest! 

Akurat kończą dopijać moją filiżankę, gdy na stół wjeżdżają talerze i wielka waza z krupnikiem. 
Ba ale nie byle jakim krupnikiem - krupnikiem na boczku!!!
 Kto zna doceni, kto nie doceni... trudno, niech przyjmie wyrazy współczucia. 

Potem, pycha schab zapiekany z pieczarkami, dwie surówki i ziemniaczki 
(miejscowe, nie jakieś pastewne świństwo z marketów!) 

I dalej siedzimy i znów kawka jakieś napoje i wjeżdżają ciasteczka...
A przed wyjazdem jeszcze barszczyk czerwony i paszteciki... 
Uczta godna trzech króli! 

Plany, wspominki, żarty... Ale trzeba wracać. Zima, wcześnie słońce zajdzie - dobrze by było przejechać terenowe odcinki przy świetle dziennym - potem już w mieście - jakieś lampki się znajdą, w razie czego oświetlenie uliczne. No ale czas goni. 

Jak goni to uciekamy... 


Zobacz trasę w Traseo

Trasa inna, równie ciekawa, ale mniej lasów, więcej pól - to pozwala na zrobienie lepszych zdjęć - raz że więcej widać, a dwa że nie ma obawy by zgubić grupę.

 Selfie z Danielem

 W drodze
Ale lasów niewiele. 





 I co tu wiele pisać? Ładnie nam słońce trasę umajało. 

A potem już końcówka - Lasek Lipie
 Czujecie ten pęd? 

 Jest moc... i niech będzie z nami... zawsze ;) 

Do następnego razu, albo do zobaczenia na szlaku.