poniedziałek, 30 grudnia 2019

czwartek, 26 grudnia 2019

Śladami Króla Bolesława II


Legenda głosi iż król Bolesław II Szczodrym (gorzka ironia) lubo Śmiałym (eufemizm dla narwanego świra)* zwany swe piętno na okolicy wywarł. A było to tak:

Bolesław II awanturniczym księciem był, nawet koronowanie na króla jego zapalczywości nie umniejszyło.  Z drugiej strony prowadził politykę którą trudno uznać za krótkowzroczną, wszak gra na osłabienie Cesarza, dała mu z jednej strony przyjaźń Papieża i koronę królewską, a z drugiej strony wiele lat spokoju na zachodniej granicy, który pożytkował by osadzać władców węgierskich na tronie Rusi Kijowskiej. Z Belą I się udało a potem...
No cóż potem dała o sobie znać już natura (choroba psychiczna?) władcy. Ruszył z drużyną na Kijów, łacnie im szło, doskonale uzbrojeni i wyposażeni, świetne wyszkolenie wzmacniali wysokim morale i... chęcią łupów ;). Lecz, z różnych przyczyn wyprawa się przedłużała, kniaź kijowski manewrował, lawirował, kombinował - byle na czasie ugrać i ... ugrał. Gdy rycerstwo bolesławowe obozem stało pod murami Kijowa, żony owego rycerstwa wstrzemięźliwością zmęczone znalazły sobie pocieszycieli.  Jednakowoż antykoncepcja była wtedy bardziej na etapie koncepcji niż badań klinicznych przeto i ciąże się pojawiły, które trudno było wytłumaczyć, skoro mężowie od ponad roku na wyprawie przebywali... Wieści o tym szybko dotarły pod Kijów i ferment był się wszczął w obozie. Bolesław zgody na powrót nie raczył dać, więc mężowie dali ją sobie sami. Wkrótce jednak i król musiał obóz zwijać, gdyż z jednej strony pałało w nim pragnienie zemsty na dezerterach a z drugiej świadomość, że znacznie uszczuplone siły (nie mało było tych żon niewiernych, oj nie mało) miast interwenta mogą zeń uczynić ofiarę. 
Rycerstwo wróciwszy, rychle do rozprawy z niewiernymi przystąpiło, te jednakowoż pismo nosami poczuwszy zabunkrowały się na górze opodal Wojnicza, Panieńską zwanej. Nie było tam wtedy zamku, jeno pewnikiem wały częstokołem wzmocnione. Może klasztorek jakowyś mizerny (na co nazwa miejsca wskazuje),  ale nic co by sprostać sile rycerstwa mogło. To  jako w bojach zaprawione gachów w pień wyrżnęło jeno co z kobietami czynić za dobrze nie wiedziało. To zasię Szczodry wiedział. Który przybył wkrótce i ... dezerterów na gardłach pokarał! Niewierne niewiast zmuszono wtedy by swymi piersiami karmiły... szczenięta! Pohańbienie to wywarło wielkie wrażenie na Biskupie krakowskim... Stanisławie. Który oręż klątwy przeciw Śmiałemu był wzniósł, na co Król w zapalczywości swojej członki Biskupowi bez znieczulenia amputować nakazał. A że czyn ten zuchwały, możnowładców rozjuszył (pewnie niejednego, syn gardło dał za dezercję lubo córka psy swymi piersiami karmiła, więc świętym oburzeniem zapałać im było znacznie łatwiej), tedy rokosz się przeciw Bolesławowi II podniósł tak że Ten na Węgry zbiegać musiał, gdzie żywota postradał w do dziś niejasnych okolicznościach. 
A nam z historii tej nauka płynie... przez kobiet (....) niejedno upadło królestwo. 


My wszak sobie tam urządziliśmy wypad rowerowy, ściślej nie na samą Panieńską Górę a na nieco wyższą od niej górę Wolnicę gdzie jest wiatka (leśniczówka Olszyny), miejsce na ognisko i kapliczka św. Huberta, miejsce to nosi też miano "Hubertówki" i jak łatwo się domyślić stanowi ostoję myśliwych. 


Trasa jak widać nie rewelacyjnie skomplikowana raczej łatwa i bez szaleństwa, ale ciekawa i warta przejechania.

Wyruszamy z Placu Kazimierza i oczywiście jadąc na spotkanie zapominam saszetki z dokumentami, pieniędzmi i telefonem - ani sobie coś kupić, ani wejść do pracy bez przepustki, ani trasy udokumentować - więc powrót i nazad na Plac. Poczekali... 

Kręcimy wzdłuż Krakowskiej w mniejszym lub większym rozproszeniu, potem zbiórka z drugą ekipą, która czeka na nas na parkingu przy Biedronce. Wkrótce jesteśmy już wszyscy i po czułych powitaniach możemy jechać. Naszym celem jest Góra Wolnica 408 mnpm. a ściślej położona na niej leśniczówka Olszyny, zwana też czasami "Hubertówką" z racji na urokliwa kapliczkę św. Huberta. 

Ale nim tam dotrzemy jeszcze kilka miejsc po drodze minąć musimy. Więc po kolei.


ŁUKANOWICE
 Stara zabudowa.

 Wybitnej urody wiadukt. Życzył bym sobie  innym by w naszym krajobrazie gościły tylko takie. 

WIELKA WIEŚ
(zaiste nie wiem na czym rzeczona "wielkość" polega)
Barokowa kapliczka z krzyżem (krzyż na cokole w formie kapliczki? - barok to dziwny styl) fundowana przez dziedziców Wielkiej Wsi, na co wskazuje oznaczenie herbowe.

 Pod sklepem... polek rozmowy. Ale niezbędny towar zostaje zakupiony (a ja znów pysk smutny ucieram, bo nie dla mnie te kiełbaski) 
Tu rozdzielamy się na grupy - jedni jadą stateczną asfaltówką 
inni terenują po trasach Dare2b maratonu  lubo CykloKarpat.
Oni to własnie Panieńską Górę odwiedzili i miejsca o których pisałem we wstępie. 

MILÓWKA 
 "Spuśćmy zasłonę miłosierdzia" na sceny które tam się działy ;) 

 Ale tych widoków przemilczeć się nie da! 
gdzieś tam szaleją nasi...
 Panieńska Góra - widok od południowego zachodu 
W zasadzie nawigator powiedział by WSW. 
West - South - West 

 Krzyż przydrożny z 1886 roku. 

A potem wjeżdżamy w las, szuterek, kamyczki, robi się ciekawie. Spotykamy się z tymi którzy pojechali sportowo i już całą ekipą rozniecamy ogień. 


 Jejuuuu Ale pycha! 





Impreza trwa w najlepsze gdy ja zmuszony jestem zwijać się do pracy... Fajnie prawda? 

Dlatego trasę podzieliłem na dwa oddzielne wpisy, ten drugi będzie już na moim prywatnym blogu.

I jeszcze raz apel do uczestników:
Przysyłajcie mi zdjęcia na adres maciejjanczernik@gmail.com bo tak to bazuję wyłącznie na własnych, które nie zawsze oddają całość przygody. 

To co? Do następnego razu!  


Ps. Wracając zapomniałem plecaka, ale to już zupełnie inna historia...






* - U Galla Anonima spotkamy też słowo Efferus - co się na dziki przekłada!

środa, 18 grudnia 2019

O tym jak Bikersi po Lasku Tuchowskim jeździli

Witajcie - to pierwszy wpis na naszym blogu. Z prawej macie przycisk - "obserwuj" i kilka innych gadżetów - formę bloga będę rozwijał cały czas, zgodnie z Waszymi sugestiami. Chciałem stworzyć zupełnie nowe konto, tylko bikersowskie, ale niestety Google coś zwąchały i odrzucają takie rozwiązanie. Dlatego konto jest na mnie. 
Wszystkie kwestie techniczne i inne - na maila lub w komentarzach. 

A teraz do dzieła - Nie byłem na tym wyjeździe - więc to w zasadzie czysta fantazja. Tyle co od Piotra mam kilka zdjęć i zapis trasy.  Na początek wystarczy. Jak ktoś będzie chciał coś dodać ma komentarze, albo maila do mnie i wtedy ja tu stosowne poprawki naniosę. 

Tradycyjnie - po raz pierwszy zacznę od zapisu trasy:


Zobacz trasę w Traseo

Tuchowski Lasek to miejsce urokliwe, ładnie przygotowane dla szukających wypoczynku, Staje się też coraz bardziej popularne, nie tylko pośród Tuchowian, ale i osób z innych zakątków subregionu. Na pewno na spacery jest lokacją wyśmienitą - do tego kilka miejsc wypoczynkowych, parking w pobliżu: dwa cmentarze z I Wojny Światowej, Tuchów gdzie można poszukać aprowizacji, Trzemeska góra gdzie też jest urokliwie, czy choćby kolejny lasek w okolicy czyli Czerwony Dół w Karwodży z bardzo ciekawą leśną kapliczką św. Jana Nepomucena. Pisząc krótko - jest gdzie pojeździć, co zobaczyć i gdzie odpocząć. 

A teraz pora na zdjęcia - opisu jak się łatwo domyślicie nie będzie, o ile ktoś go nie napisze.








 I jak Wam się taki pierwszy wpis podoba?
A'propos przydało by się jakieś panoramiczne zdjęcie na nagłówek.